wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 8

* oczami Mirandy, tydzień później*
Da jej jego. Nie mogę na to pozwolić. Zaczęła szarpał za łańcuchy, bolała mnie jeszcze ta rana ale bywało gorzej. Już prawie oswobodziłam prawą rękę. No rzesz w takim momencie zachciało jej się tu przychodzić. 
- Rebella cóż za niespodzianka.- mój entuzjazm w głosie był powalający -.-
- Oh nie ciesz się tak bardzo.- odgryzła się. Podeszła do mnie na wyciągnięcie ręki.- Powiedz mi, jeśli już masz umrzeć, po co szukasz Katedry Ponurego Kosiarza?
- Niech cie ten pusty blond łeb nie boli.
- Cicho odmieńcu, nie wysławiaj się tak do największej czarownicy północy.- wybuchła aż jej włosy zaczęły unosić się w powietrzu. Wyglądała jak prawdziwa czarownica tylko brodawek jej brakowało.
- Rebella ale masz na czole pryszcza.- zaczęłam się śmiać. Pisnęła i wybiegła jak poparzona. Jak mam tu skonać to przynajmniej się pośmieje. Znów usłyszałam kroki, ale teraz inne. Do lochu weszła blondynka, widać ze farbowana, z toną make-up'u na twarzy i rzęsami do czoła. 
- Rebella czemu ona żyje?- głos miała suchy.
- Może się przydać.- dobiegł do nas głos Rebelli zza drzwi.- Szuka Katedry.
- Nie wtrącaj się ptasi móżdżku!- warknęłam.
- Przestań warczeć kundlu bo zaraz cię zabije.- zacisnęła swoje wymalowane pazury na mojej szyi.
- Oj biedna Serrela, wiesz ze do puki żyję będę cię ścigać.- wycharczałam.
- I właśnie teraz twój żywot się skończy.- chciała mnie zabić ale Rebella jej przeszkodziła.
- Serrela przyszli po nią.- wykrzyknęła, czułam iż zemdleje. Ostatnie co zobaczyłam to kłęby dymu. 
Zupełnie nie wiem co się ze mną działo, ale obudziłam się we własnym łóżku. Dotknęłam klatki piersiowej. Zabandażowana. Podniosłam się na łokciach, z drugiej strony pokoju siedzieli wszyscy moi przyjaciele rozmawiając o czymś w ciszy. Zwlekłam się z łóżka i przyznałam się sama sobie iż czuję się o wiele lepiej. Owinęłam się kołdrą i podeszłam do nich. 
- O czym rozmawiacie.- wyszeptałam. Max i Niall błyskawicznie zareagowali.
- Midnight obudziłaś się!- zaczęli mnie przytulać, każdy po kolei. 
- Bo mnie udusicie.
- Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy!- zaczęła się bulwersować Bambi. Rozmawialiśmy z dobrą godzinę. Później ubrałam się z małą pomocą dziewczyn i z eskortą w postaci Horana poszłam do dyrektora.
- Miranda bo ja muszę ci coś powiedzieć.- zaczął kiedy byliśmy już przy drzwiach do sekretariatu.
- Jak wyjdę, dobrze?- zapytałam a on skinął głową. Weszłam do gabinetu i usiadłam na miękkim fotelu.
- Chciał mnie pan widzieć?
- Miranda już lepiej się czujesz jak widzę, więc kto to by?- jak zawsze nie owijał w bawełnę.
- Czarownice Północy, Rebella i Serrela.
- Widziałaś ich twarze?- zapytał Musiałam skłamać, nie chciałam wywoływać paniki.
- Niestety nie.
- Możesz iść, pilnuj się.- wyszłam i wróciła z Niallerem do pokoju.

czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 7

*Narrator*

Spadła w krzewy. Przez ból nie mogła logicznie myśleć. Oddech był teraz dla młodej zmiennokształtnej najgorszą torturą. Znała już tą truciznę, którą był nasączony grot strzały. Od niej zmarła jej babcia. Do dziś dnia pamięta zapach unoszący się w około tamtych zdarzeń. Jaśmin.

Nie zważając na ból wysiliła mózg i spróbowała ściągnąć Max'a myślami. Sama nie wiedziała czemu za miast jej najlepszego przyjaciela zaczęła ściągać Horana. Ostatnie co zarejestrowały jej zamglone z cierpienia oczy to czarny cień szybko się zbliżający.

Kiedy dotarł na miejsce zobaczył tylko czerwoną trawę. Krzyczał jej imię w przestrzeń choć łzy mu w tym przeszkadzały. Pozostali pomagali i również szukali. Żadne z nich nie dopuszczało do siebie najgorszego scenariusza. Próby odszukania Midnight nic nie dały, zapadła się pod ziemię. Zdrowy rozsądek kazał im wracać i powiadomić dyrektora ale Horan wpadł w amok złości. Mało co nie doszło do kolejnej tragedii. Wszyscy wrócili do szkoły biegiem. Dyrektor zarządził natychmiastowe poszukiwania. Max zmienił się w wilka, Danielle szukała jakichkolwiek śladów a Liam, Niall, Harry, Zayn, Louis i Bambi pomagali jak umieli.

Minął dzień od zniknięcia Mirandy. Która właśnie budziła się do życia. Wisiała na ścianie w lochu, nadgarstki miała spięte metalowymi kajdanami. Wszystko ja bolało, nie lubiła ciemności więc spróbowała zmienić oczy na kocie. Nie udało jej się, za to przysporzyła sobie jeszcze więcej bólu.
- Obudziłaś się.- głos znała, choć nie wiedziała czyj jest. - Jasminum sambac i Jasminum ×stephanense dają w połączeniu ciekawą truciznę ale co ja ci będę tłumaczyć, ty już ją znsz.
- Morderca.- splunęła krwią.
- Dziękuję za komplement.- śmiech odbił się od zimnego muru. Odległość między nimi zmniejszyła się do kilku metrów. Miranda dobrze wiedziała że jest skazana na łaskę tego Mordercy.

- Musimy jej szukać.- Niall chodził po pokoju.
- Nialler szukamy jej ale zrozum, że nie jest takie proste.- westchną Max.
- Las jest ogromny, mieszkają w nim przeróżne magiczne stworzenia.- tłumaczyła Danielle.
- To czemu nie po prośmy ich o pomoc?!- kolejny krzyk Horana.
- Nie są zbyt miło nastawione, przynajmniej do nas.- oznajmił Max.- Tylko Midnight potrafiła z nimi rozmawiać.
- Zróbmy własną akcję poszukiwawczą!- zaproponował Zayn.
- Świetny pomysł.- uśmiechnął się Harry.
- Racja, to dobry pomysł.- skwitował Liam. Zabrali się za przygotowania. Mapy, plecaki, kompasy, jedzenie i woda. Postanowili nie wracać póki jej nie znajdą.
 
Kolejny dzień. Miranda czuła się słabo. Traciła kontakt ze światem, wiedziała że umrze. Była tego pewna.
- Powiedz mi Rebella co ci da moja śmierć?- mruknęła w ciemność.
- Da mi Jego, po drugie byłaś zbyt blisko.
- Blisko czego?
- Nie udawaj, że nie próbujesz odnaleźć Katedry Ponurego Kosiarza.