czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 7

*Narrator*

Spadła w krzewy. Przez ból nie mogła logicznie myśleć. Oddech był teraz dla młodej zmiennokształtnej najgorszą torturą. Znała już tą truciznę, którą był nasączony grot strzały. Od niej zmarła jej babcia. Do dziś dnia pamięta zapach unoszący się w około tamtych zdarzeń. Jaśmin.

Nie zważając na ból wysiliła mózg i spróbowała ściągnąć Max'a myślami. Sama nie wiedziała czemu za miast jej najlepszego przyjaciela zaczęła ściągać Horana. Ostatnie co zarejestrowały jej zamglone z cierpienia oczy to czarny cień szybko się zbliżający.

Kiedy dotarł na miejsce zobaczył tylko czerwoną trawę. Krzyczał jej imię w przestrzeń choć łzy mu w tym przeszkadzały. Pozostali pomagali i również szukali. Żadne z nich nie dopuszczało do siebie najgorszego scenariusza. Próby odszukania Midnight nic nie dały, zapadła się pod ziemię. Zdrowy rozsądek kazał im wracać i powiadomić dyrektora ale Horan wpadł w amok złości. Mało co nie doszło do kolejnej tragedii. Wszyscy wrócili do szkoły biegiem. Dyrektor zarządził natychmiastowe poszukiwania. Max zmienił się w wilka, Danielle szukała jakichkolwiek śladów a Liam, Niall, Harry, Zayn, Louis i Bambi pomagali jak umieli.

Minął dzień od zniknięcia Mirandy. Która właśnie budziła się do życia. Wisiała na ścianie w lochu, nadgarstki miała spięte metalowymi kajdanami. Wszystko ja bolało, nie lubiła ciemności więc spróbowała zmienić oczy na kocie. Nie udało jej się, za to przysporzyła sobie jeszcze więcej bólu.
- Obudziłaś się.- głos znała, choć nie wiedziała czyj jest. - Jasminum sambac i Jasminum ×stephanense dają w połączeniu ciekawą truciznę ale co ja ci będę tłumaczyć, ty już ją znsz.
- Morderca.- splunęła krwią.
- Dziękuję za komplement.- śmiech odbił się od zimnego muru. Odległość między nimi zmniejszyła się do kilku metrów. Miranda dobrze wiedziała że jest skazana na łaskę tego Mordercy.

- Musimy jej szukać.- Niall chodził po pokoju.
- Nialler szukamy jej ale zrozum, że nie jest takie proste.- westchną Max.
- Las jest ogromny, mieszkają w nim przeróżne magiczne stworzenia.- tłumaczyła Danielle.
- To czemu nie po prośmy ich o pomoc?!- kolejny krzyk Horana.
- Nie są zbyt miło nastawione, przynajmniej do nas.- oznajmił Max.- Tylko Midnight potrafiła z nimi rozmawiać.
- Zróbmy własną akcję poszukiwawczą!- zaproponował Zayn.
- Świetny pomysł.- uśmiechnął się Harry.
- Racja, to dobry pomysł.- skwitował Liam. Zabrali się za przygotowania. Mapy, plecaki, kompasy, jedzenie i woda. Postanowili nie wracać póki jej nie znajdą.
 
Kolejny dzień. Miranda czuła się słabo. Traciła kontakt ze światem, wiedziała że umrze. Była tego pewna.
- Powiedz mi Rebella co ci da moja śmierć?- mruknęła w ciemność.
- Da mi Jego, po drugie byłaś zbyt blisko.
- Blisko czego?
- Nie udawaj, że nie próbujesz odnaleźć Katedry Ponurego Kosiarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz