piątek, 31 sierpnia 2012

1.Rozdział

Jak zawsze rozpoczęcie roku było krótkie i na temat. Dyrektor Higgins nie lubi owijać w bawełnę więc o 14.30 cała ceremonia się skończyła. Nowi jak zwykle się o wszystko wszystkich pytają ale mi to nie przeszkadza. Przecisnęłam się z Max'em przez tłum aż do samych frontowych drzwi. Szliśmy spokojnie ciesząc się nowym rokiem w tej szkole. Pomimo że trzeba się uczyć lubię to miejsce. Mieliśmy minąć ostatni zakręt prowadzący do północnego skrzydła gdzie mieścił się nasz pokój ale dostałam wodą po głowie. Odwróciłam się z zamiarem rozszarpania osobnika który mnie oblał i zobaczyłam złotą szóstką śmiejącą się w najlepsze. Poprawka, tylko piątka się śmiała bo Liam patrzył na mnie przepraszająco. Podeszłam do nich szybko i z wyrzutem zapytałam.
- Czego w ode mnie chcecie?!
- Nic.- wybuchł większym śmiechem Malik.
- To po co mnie wodą oblałeś?!- tu mordercze spojrzenie posłałam Niall'owi, który aż zgiął się w pół ze śmiechu.- Horan pytam się grzecznie!
- A czemu nie.- śmiał się dalej. Podeszłam do niego bliżej. Czułam że moje źrenice zrobiły się pionowe, ogon falował spokojnie a uszy zmieniły się na kocie. Kiedy byłam o krok przed wystraszonym Horanem moje pazury zacisnęły się na jego białej koszuli.
- A czemu nie miała bym teraz wbić w ciebie pazurów?- wywarczałam i kiedy się zamachnęłam poczułam uścisk na nadgarstku. Obejrzałam się i momentalnie uspokoiłam.
- Miranda starczy, nie są warci kłopotów.- spokojny ton Max'a, tego było mi trzeba. Puściłam blondyna. Osunął się na ziemie, a wokół niego zebrało się baranie stadko. Usłyszałam jeszcze komentarz z ust Zayn’a i Alex.
- Zwariowała.- wtedy z szybkością światła wykonałam obrót. Po chwili kilka kosmyków z postawionych na żel włosów mulata leżało na ziemi, a on patrzył na mnie zaszokowany. Co zatkało kakao? Nie jestem już tą potulną dziewczynką, o nie.
- A ty pamiętaj że kiedyś się przyjaźniłyśmy.- syknęłam do Alex i odeszłam wtulona w Max'a. Dopiero w naszym pokoju ochłonęłam.
- Midnight ja wiem, są wkurzający ale nie pakuj się w kłopoty.- Wight cmoknął mnie w czoło. Poczułam się jak pięciolatka i wtuliłam w jego bezpieczne ramiona. Trwaliśmy tak około pięciu minut.
- Max idę do biblioteki wypożyczyć ci coś.- uśmiechnęłam się promiennie. Blondyn z pokręcił głową.
- Nie dasz odpocząć tym książką.- pokierował się do szafy gdzie zawiesił swoje ubrania. Wzięłam ubrania i idąc do łazienki, która była połączona z pokojem powiedziałam.
- Nie było mnie tu dwa długie miesiące.- przebrałam się poprawiłam fryzurę, rzęsy przeciągnęłam tuszem, byłam gotowa to wyjścia.
- Midnight uważaj na siebie.- powiedział jeszcze Max zanim zniknęłam za drzwiami. Powoli nigdzie się nie śpiesząc szłam do biblioteki. Na miejscu pani Noris przywitała mnie miłym uśmiechem, odwzajemniłam gest i poszłam na poszukiwanie nowych jeszcze nie przeczytanych książek. Jak zwykle zapuściłam się w najbardziej zakurzone ostępy biblioteki. Zdziwiły ślady dłoni na półkach. Zebrałam już kilka nowych książek, a ostatnia była tak wysoko że nawet na palcach nie mogłam jej dosięgnąć. Czyjaś dłoń mnie ubiegła.
- Proszę i przepraszam.- książkę podał mi o dziwo, Liam.
- Ach dzięki, ale jeśli to ma być wprowadzenie do kolejnego durnego żartu na nie ręczę za siebie.- pogroziłam.
- Nie nic z tych rzeczy. Zauważyłem cię między pułkami, więc chciałem wykorzystać okazję że jesteśmy sam na sam i przeprosić z Nich.- wydusił. Wiedziałam że on jest inny. Uśmiechnęłam się.
- Czemu taki fajny i miły koleś trzyma z takimi przygłupami jak oni?- zapytałam.
- Nie znasz ich, oni są inni.- wybuchł nagle, ale zaraz przeprosił. Rozmawialiśmy jeszcze długo. Odprowadził mnie pod drzwi pokoju.
- Liam może jeśli nie masz nic jutro w planach to może się spotkamy?- ale ze mnie idiotka on tylko chciał przeprosić za tamtych, a nie od razu sie zaprzyjaźniać. O ja głupia to se teraz będą żartować ze mnie.
- Pewnie, to o 15? W bibliotece?- zaskoczyły mnie te pytania. Przytaknęłam i pożegnaliśmy się. W pokoju na półce zostawiłam książki, wzięłam tylko pidżamę, szybki prysznic i spać. Nawet nie zastanawiałam się gdzie poszedł Max.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz