piątek, 31 sierpnia 2012

2.Rozdział

 
Rano obudziłam się o siódmej. Powlokłam się do łazienki gdzie wzięłam gorący prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w to. Kiedy wyszłam zobaczyłam zaspanego Max'a.
-Gdzie wczoraj zniknąłeś?- zapytałam siadając przed lustrem ze szczotką w ręku.
- Ty się zmyłaś do biblioteki więc sam odbębniłem patrol.- ziewnął. No tak patrol! Zapomniałam. Zostawiłam szczotkę, podeszłam do mojego przyjaciela i przytuliłam go.
- Jak chcesz to ja dziś sama pójdę.- szepnęłam mu do ucha. Zaśmiał się. Zostawił mnie na łóżku, a sam poszedł się ubrać, kiedy wyszedł złapał za szczotkę i zaczął rozczesywać moje wiecznie splątane kłaki. Zaplótł mnie w dwa warkocze, wstaliśmy i ciesząc się sobą poszliśmy na lekcję. Ja pierwszą miałam chemię, no może bardziej to były eliksiry, a Max poszedł na Naukę o Magicznych Stworzeniach- w skrócie NMS. Jakie było moje zdziwienie kiedy pan Black oznajmił, że na razie lekcje będziemy mieć wspólnie z ósmym rocznikiem o specjalności "Woda". Nie specjalnie zainteresowałam się kto gdzie oraz z kim siedzi bo wiedziałam iż będę miała spokój zważając na moją inność.
- Mogę się dosiąść?- podniosłam zaskoczona głowę i spojrzałam na uśmiechniętego Liam'a. W klasie zapadła cisza. Ja byłam zdolna tylko do potaknięcia. Lekcja się rozpoczęła, a ja nadal nie wierzyłam w to, że Liam siedzi obok mnie. Uczyliśmy się dziś tylko teorii więc była cisza. Nagle pod koniec lekcji wpadła nam do sali sówka z sekretariatu. Usiadła przede mną i powiedziała.
- Miranda, dyrektor kazał cię poinformować że dziś zaczynacie z Max'em zajęcia specjalne.
- O nareszcie.- ucieszyłam się i sięgnęłam po krakersa do torby.- łap smakołyk.- i odleciała. Wypościłam z płuc powietrze. Coś dziwnie cicho w klasie się zrobiło więc zapytałam.
- Co się stało profesorze?- nie zdążył odpowiedzieć bo zadzwonił dzwonek, a ja szybko zmyłam się z klasy. Słyszałam jak ktoś krzyczy za mną moje imię więc się zatrzymałam.
- Tak słucham, Liam?
- Jak ty ją zrozumiałaś my słyszeliśmy tylko pohukiwanie.- w jego oczach dostrzegłam podziw.
- Wiesz jak się jest takim jak ja to się rozumie mowę zwierząt. To nie jest takie trudne.- posłałam mu uśmiech i wyszliśmy na błonia gdzie miały się odbyć zaraz moje zajęcia specjalne.
- Nauczysz mnie tego.- poprosił. Za pierwszym razem sie nie zgodziłam ale kiedy zaczął błagać na kolanach, zmiękłam.
- Dobrze.- ze szczęścia aż mnie przytulił. W oddali dostrzegłam szczęśliwą piątkę, byli wkurzeni.
- Liam, puść mnie.- rozkazałam.
- Zrobiłem coś źle? Jak tak to przepraszam.- w jego oczach było widać skuchę. Nie zdążyłam się nawet odezwać.
- Nie chcemy mieć przez ciebie kłopotów więc idź do swoich, a nas zostaw w spokoju.- warknął Max przytulając się do moich pleców. Li spłoszył się i odszedł żegnając się. Co mogłam poradzić, Max się o mnie martwi czasem aż za bardzo. Nagle zaczęłam szybować. Mmm... kocham jak Max robi mi "samolot". Zabawę przerwał nam dzwonek. Siedzieliśmy śmiejąc się i czekaliśmy na nowego nauczyciela.
- Hej wam jestem Danielle Peazer i będę waszą nową nauczycielką.- odwróciliśmy się i zobaczyłam młodą dziewczyną z burzą loków i Eleanor Calder.
- Danielle ale się zmieniłaś.- Max'owi aż oczy zabłyszczały. Tak teraz sobie przypominam. Ona była naszą przyjaciółką i jedyną osobą która nas lubiła, a później skończyła szkołę i nasze kontakty się urwały. Za to El to jej kuzynka, ona też się z nami przyjaźniła ale kiedy zmieniła szkołę cztery lata temu, zerwała kontakt. Ciekawe czy jeszcze kocha się w Lous’ie?
- Dobra pogadamy kiedy indziej.- zaśmiała się. Wyjęła z kieszenie małą srebrną kulkę, która zaczęła krążyć nad jej dłonią.
- To jest goniec, dwa identyczne są ukryty w lesie. Macie je znaleźć w jak najkrótszym czasie.- uśmiechnęła się El. Poszliśmy z nimi na tyły szkoły gdzie aktualnie ćwiczyła nasz szkolna drużyna. Przygotowywują się do meczu w Heavenly Ball- niebiańska piłka (Wzięła swą nazwę od tego że gra sie w nią w chmurach. Zawodnicy stają na boisku stworzonym z wielkiego obłokach, mogą używać swoich mocy ale trochę ograniczonych. Normalnie pewnie nazwano by to piłką nożną. Jest oczywiście pewna trudność, chmury się przemieszczają i łatwo można spać.) Stanęliśmy na skraju lasu, wszyscy się nam przyglądali, pierwszy raz mieliśmy te zajęcia przy innych. Przemieniłam się w czarną panterę, a Max jak zwykle w złocistego wilka. Przybraliśmy pozycie startowe.
- Gotowi, do startu, start!!!- już biegliśmy, zatrzymałam się przy małej rzeczce, zaczęłam tropić. Mój nos powiódł mnie aż na wschód. Od jakichś czterdziestu minut kręcę się w kółko. Eh... złapałam ślepy trop :/ Muszę się poprawić. Stanęłam, oczyściłam umysł. Nie mogę pozwolić by Max był szybciej. Tak, opłaciło się mozolnie szukać :) Wzięłam kulkę w kły i pędem zaczęłam wracać. Byłam już na samym skraju, ale złoty wilk był na samym wyjściu. Wskoczyłam na drzewo zmieniając się tylko w połowie w człowieka. Max również się zmienił ale całkowicie. Kiedy był jakieś 3 metry przed Danielle i Elanor, skoczyłam mu na plecy. Głośne łup i mój śmiech.
- Nie doczekanie twoje.- chciałam wstać, ale ta menda przekręciła nas tak że teraz ja leżałam pod nim. Zaczęliśmy się turlać, a nawet bić, oczywiście żadne z nas nie chciało zrobić drugiemu krzywdy.
- Poddajesz się.- mój ogon zacisnął się na nadgarstku przyjaciela.
- Never Midnight.- wysapał ze zmęczenia.
- Never say Never.- śmiejąc się wzruszyłam ramionami.
- Oddamy gońce wspólnie?- zaproponował.
- Dobra.- jak powiedział tak zrobiliśmy. Dostaliśmy pochwałę od Danielle za niezłą walkę i szybkie wytropienie gońca. Dochodziła już 13.50 więc zwolniła nas z ostatnich dziesięciu minut. Pogadałam chwilę z El i dowiedziałam się że będzie chodziła znów tu do szkoły na ósmy rok "Ognia", oraz że nadal podoba jej się Louis. Na nic nie miałam siły, miłosierny Max wziął mnie na barana. Szliśmy w ciszy, ale co za dużo to niezdrowo.
- Hej kotek może chcesz kłębek wełny?- zadrwił Louis podchodząc ze swoją paczką do nas.
- Co ona w nim widzi?- wzniosłam oczy do nieba.
- Nie wiem, ona jest ładna i mądra, a on- Max zmierzył Lou wzrokiem- a on to idiota. - gadaliśmy totalnie ich olewając.
- Ej o czym wy gadacie?!- krzyknął Harry.
- Styles cicho bądź, nie dość że mnie oczy bolą od twoje gęby to mi jeszcze słuch popsujesz.- mruknęłam.
- Osz ty odmieńcu.- zbulwersował się Malik
- Zmień płytę.- zaśmiał się Max i poszliśmy dalej do naszego pokoju. Tam wzięłam kąpiel i umyłam włosy. Przebrałam się w lekką sukienkę w kwiatki, do tego białe conversy, włosy związałam w luźny kok i wyszłam na spotkanie z Liam'em. Szczerze wątpiłam aby przyszedł, ale zdziwił mnie. Był punktualny .
- Idziemy na spacer po błoniach?- zaproponował. Zgodziłam się od razu. Naprawdę mieliśmy o czym rozmawiać. Około siedemnastej poszliśmy na kolację i właśnie tam się rozstaliśmy. Nawet z końca jadalni widziałam jak Malik wraz z Harry'm i Lous'em opieprzają Liam'a za spotkanie ze mną. Nie chciałam mu robić kłopotów. Po posiłku niemalże do razu poszłam spać. Potrzebowałam czyjejś bliskości więc wpieprzyłam się Max'owi do łóżka.

1 komentarz: