sobota, 15 września 2012

4. Rozdział


Zayn chwilę się we mnie wpatrywał i powiedział.
- Oj dobra, może zakopiemy topór wojenny?
- A może nie? Nam jest tak dobrze nie sądzisz Midnight?- Max podał mi jasno fioletowy płyn zamknięty w buteleczce. Wypiłam jej zawartość i odstawiłam przedmiot na stoliczek obok łóżka.
- Co tak nagle zebrało ci się na przyjaźń z nami?- spojrzałam na chłopaków stojących przy drzwiach.
- Nie od razu przyjaźń, ale mogli byśmy nie wchodzić sobie w drogę.- wtrącił się Harry.
- A czy my wam w drogę wchodzimy?!- zbulwersował się Max. Dobrze rozumiem jego złość bo to zawsze oni nas zaczepiają.
- Styles oducz się kłamać.- usłyszeliśmy donośny głos zza pleców.- Bardziej chodziło mi o to abyście zaczęli się dogadywać.
- Ale po co dyrektorze, jaki to ma cel?- zapytał Louis
- Trzy słowa: Bal Przesilenia Jesiennego.
- Ale co z nim?- zaczęłam się dopytywać w końcu bale z okazji przesileń są bardzo ważne i nie rozumiem po co pan Higgins im o tym mówi przecież to tajemnica w której udział biorą wybrańcy.
- Rada Najwyższych Władców Żywiołów zdecydowała, że tym razem na uroczystość mają przybyć osoby z mocą: ognia, wody, ziemi i powietrza. Oczywiście ty i Wight też idziecie.- dyro tak po prostu wyszedł. Byłam w szoku. Jak można niewtajemniczonych tam wprowadzać. Rozmyślania przerwał mi Louis.
- Co to ten bal?
- Przyjdźcie wszyscy za 30 minut do biblioteki to wam wytłumaczymy.- odezwał się Max, chłopacy wyszli.
- Musimy im przekazać całą wiedzę w miesiąc.- szepnął. Wiedziałam o co mu chodziło, my przygotowywaliśmy się jeszcze zanim poszliśmy do szkoły. Westchnęłam.
- Choć zbieramy się.- poszliśmy do swojego pokoju. Odświeżyliśmy się i udaliśmy w umówione miejsce. Zanim przyszli tamci zdążyliśmy jeszcze zebrać potrzebne księgi na temat przesileń.
- Hej Miranda jak tam?
- Siemka Li, a dobrze a u ciebie?
- Też spoko.- uśmiechnął się do mnie co najwidoczniej nie spodobało się Max'owi bo walnął grubym tomem w drewniany stół.
- Zaczynajmy mamy mało czasu.
- Racja.- przytaknęłam, reszta paczki Liam’a również zasiadła do okrągłego stolika.
- To tak.- wstałam i zaczęłam tłumaczyć.- Bale z okazji przesileń odbywają się cztery razy w roku. Zaproszenia dostają tylko wybrani, więc nie wiem po co wy tam ale dobra. Na uroczystości obowiązuje odpowiedni strój i etykieta. Jeden niewłaściwy ruch i można wywołać wojnę. Dlatego lepiej nic nie róbcie, z nikim nie rozmawiajcie i nie oddychajcie. Od jutra zostaniecie zwolnieni z czterech ostatnich lekcji.- przerwał mi wybuch ich radości.
- Super więcej wolnego.- darli się.
- Wręcz przeciwnie próby będą trwały do dwudziestej. No i Harry ciebie oraz Alex to nie obowiązuje.- uświadomił ich Max.
- Co?! Dlaczego nie idę?- zezłościli się Hazza i Alex.
- Bo potrzebni są nam tylko pojedynczy przedstawiciele.- dodałam.
- Nie fer.- lamentowała Springht.
- Nie płacz Bambie Zayn może wziąć cię jako osobę towarzyszącą.- po raz pierwszy od sześciu lat powiedziałam do niej Bambie.
- JJ.- wyszeptała. Jak ja tego dawno nie słyszałam, zawsze byłam Midnight, tylko dla niej JJ. Jakoś tak wyszło, że wpadłyśmy sobie w ramiona i zaczęłyśmy się nawzajem za wszystko przepraszać. Dzisiejsza próba nawet się nie zaczęła bo przegadaliśmy cały wieczór.
- Tylko pamiętajcie macie do jutra wybrać partnerki albo idziecie solo.- przypomniał im Max i rozeszliśmy się do pokoi. Jak co wieczór poszliśmy na patrol. Jak wróciliśmy była dwudziesta druga, umyłam się, kiedy miałam kłaść się spać ktoś zapukał do drzwi. Wygramoliłam się z ciepłego łóżka, bo Max się mył. Za drzwiami zobaczyłam o dziwo Malik'a i Horan'a.
- Hmm?- zapytałam opierając się o framugę.
- Bo ja, tenn teges, chciałem się ciebie zapytać jakie... Jakie kwiaty lubi Alex?- wymruczał pod nosem Zayn.
- Tulipany, Bambie kocha tulipany.- westchnęłam.- A ty co eskorta?- pytanie skierowałam do Niall'a który dziwnie się na mnie patrzył.
- Mmmm fajna piżamka. A tak w ogóle to byś nie poszła ze mną na ten bal?- powiedział całe zdanie na jednym wdechu, opuścił głowę i się słodko zarumienił.
- Huh Niall ja mam już stałego partnera.- odpowiedziałam przepraszającym tonem.
- No dobra to chyba tyle, pa do jutra.- Malik pociągnął smutnego Horan'a w stronę ich pokoju. Zamknęłam drzwi i poszłam spać. Zanim zamknęłam oczy widziałam jeszcze jak Max kładzie się do łóżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz