Rano obudziłam się o siódmej.
Powlokłam się do łazienki gdzie wzięłam gorący prysznic, umyłam zęby i ubrałam
się w
to. Kiedy wyszłam zobaczyłam zaspanego Max'a.
-Gdzie wczoraj zniknąłeś?- zapytałam
siadając przed lustrem ze szczotką w ręku.
- Ty się zmyłaś do biblioteki więc
sam odbębniłem patrol.- ziewnął. No tak patrol! Zapomniałam. Zostawiłam
szczotkę, podeszłam do mojego przyjaciela i przytuliłam go.
- Jak chcesz to ja dziś sama pójdę.-
szepnęłam mu do ucha. Zaśmiał się. Zostawił mnie na łóżku, a sam poszedł się
ubrać, kiedy wyszedł złapał za szczotkę i zaczął rozczesywać moje wiecznie splątane
kłaki. Zaplótł mnie w dwa warkocze, wstaliśmy i ciesząc się sobą poszliśmy na
lekcję. Ja pierwszą miałam chemię, no może bardziej to były eliksiry, a Max
poszedł na Naukę o Magicznych Stworzeniach- w skrócie NMS. Jakie było moje zdziwienie
kiedy pan Black oznajmił, że na razie lekcje będziemy mieć wspólnie z ósmym rocznikiem
o specjalności "Woda". Nie specjalnie zainteresowałam się kto gdzie
oraz z kim siedzi bo wiedziałam iż będę miała spokój zważając na moją inność.
- Mogę się dosiąść?- podniosłam
zaskoczona głowę i spojrzałam na uśmiechniętego Liam'a. W klasie zapadła cisza.
Ja byłam zdolna tylko do potaknięcia. Lekcja się rozpoczęła, a ja nadal nie wierzyłam
w to, że Liam siedzi obok mnie. Uczyliśmy się dziś tylko teorii więc była
cisza. Nagle pod koniec lekcji wpadła nam do sali sówka z sekretariatu. Usiadła
przede mną i powiedziała.
- Miranda, dyrektor kazał cię
poinformować że dziś zaczynacie z Max'em zajęcia specjalne.
- O nareszcie.- ucieszyłam się i
sięgnęłam po krakersa do torby.- łap smakołyk.- i odleciała. Wypościłam z płuc
powietrze. Coś dziwnie cicho w klasie się zrobiło więc zapytałam.
- Co się stało profesorze?- nie
zdążył odpowiedzieć bo zadzwonił dzwonek, a ja szybko zmyłam się z klasy.
Słyszałam jak ktoś krzyczy za mną moje imię więc się zatrzymałam.
- Tak słucham, Liam?
- Jak ty ją zrozumiałaś my słyszeliśmy
tylko pohukiwanie.- w jego oczach dostrzegłam podziw.
- Wiesz jak się jest takim jak ja to
się rozumie mowę zwierząt. To nie jest takie trudne.- posłałam mu uśmiech i
wyszliśmy na błonia gdzie miały się odbyć zaraz moje zajęcia specjalne.
- Nauczysz mnie tego.- poprosił. Za
pierwszym razem sie nie zgodziłam ale kiedy zaczął błagać na kolanach,
zmiękłam.
- Dobrze.- ze szczęścia aż mnie
przytulił. W oddali dostrzegłam szczęśliwą piątkę, byli wkurzeni.
- Liam, puść mnie.- rozkazałam.
- Zrobiłem coś źle? Jak tak to
przepraszam.- w jego oczach było widać skuchę. Nie zdążyłam się nawet odezwać.
- Nie chcemy mieć przez ciebie kłopotów
więc idź do swoich, a nas zostaw w spokoju.- warknął Max przytulając się do
moich pleców. Li spłoszył się i odszedł żegnając się. Co mogłam poradzić, Max
się o mnie martwi czasem aż za bardzo. Nagle zaczęłam szybować. Mmm... kocham
jak Max robi mi "samolot". Zabawę przerwał nam dzwonek. Siedzieliśmy
śmiejąc się i czekaliśmy na nowego nauczyciela.
- Danielle ale się zmieniłaś.-
Max'owi aż oczy zabłyszczały. Tak teraz sobie przypominam. Ona była naszą
przyjaciółką i jedyną osobą która nas lubiła, a później skończyła szkołę i
nasze kontakty się urwały. Za to El to jej kuzynka, ona też się z nami
przyjaźniła ale kiedy zmieniła szkołę cztery lata temu, zerwała kontakt.
Ciekawe czy jeszcze kocha się w Lous’ie?
- Dobra pogadamy kiedy indziej.-
zaśmiała się. Wyjęła z kieszenie małą srebrną kulkę, która zaczęła krążyć nad
jej dłonią.
- To jest goniec, dwa identyczne są
ukryty w lesie. Macie je znaleźć w jak najkrótszym czasie.- uśmiechnęła się El.
Poszliśmy z nimi na tyły szkoły gdzie aktualnie ćwiczyła nasz szkolna drużyna.
Przygotowywują się do meczu w Heavenly Ball- niebiańska piłka (Wzięła swą nazwę
od tego że gra sie w nią w chmurach. Zawodnicy stają na boisku stworzonym z
wielkiego obłokach, mogą używać swoich mocy ale trochę ograniczonych. Normalnie
pewnie nazwano by to piłką nożną. Jest oczywiście pewna trudność, chmury się
przemieszczają i łatwo można spać.) Stanęliśmy na skraju lasu, wszyscy się nam
przyglądali, pierwszy raz mieliśmy te zajęcia przy innych. Przemieniłam się w czarną
panterę, a Max jak zwykle w złocistego wilka. Przybraliśmy pozycie startowe.
- Gotowi, do startu, start!!!- już
biegliśmy, zatrzymałam się przy małej rzeczce, zaczęłam tropić. Mój nos powiódł
mnie aż na wschód. Od jakichś czterdziestu minut kręcę się w kółko. Eh...
złapałam ślepy trop :/ Muszę się poprawić. Stanęłam, oczyściłam umysł. Nie mogę
pozwolić by Max był szybciej. Tak, opłaciło się mozolnie szukać :) Wzięłam
kulkę w kły i pędem zaczęłam wracać. Byłam już na samym skraju, ale złoty wilk
był na samym wyjściu. Wskoczyłam na drzewo zmieniając się tylko w połowie w
człowieka. Max również się zmienił ale całkowicie. Kiedy był jakieś 3 metry
przed Danielle i Elanor, skoczyłam mu na plecy. Głośne łup i mój śmiech.
- Nie doczekanie twoje.- chciałam
wstać, ale ta menda przekręciła nas tak że teraz ja leżałam pod nim. Zaczęliśmy
się turlać, a nawet bić, oczywiście żadne z nas nie chciało zrobić drugiemu
krzywdy.
- Poddajesz się.- mój ogon zacisnął
się na nadgarstku przyjaciela.
- Never Midnight.- wysapał ze
zmęczenia.
- Never say Never.- śmiejąc się
wzruszyłam ramionami.
- Oddamy gońce wspólnie?-
zaproponował.
- Dobra.- jak powiedział tak
zrobiliśmy. Dostaliśmy pochwałę od Danielle za niezłą walkę i szybkie
wytropienie gońca. Dochodziła już 13.50 więc zwolniła nas z ostatnich
dziesięciu minut. Pogadałam chwilę z El i dowiedziałam się że będzie chodziła
znów tu do szkoły na ósmy rok "Ognia", oraz że nadal podoba jej się
Louis. Na nic nie miałam siły, miłosierny Max wziął mnie na barana. Szliśmy w ciszy,
ale co za dużo to niezdrowo.
- Hej kotek może chcesz kłębek
wełny?- zadrwił Louis podchodząc ze swoją paczką do nas.
- Co ona w nim widzi?- wzniosłam oczy
do nieba.
- Nie wiem, ona jest ładna i mądra, a
on- Max zmierzył Lou wzrokiem- a on to idiota. - gadaliśmy totalnie ich
olewając.
- Ej o czym wy gadacie?!- krzyknął
Harry.
- Styles cicho bądź, nie dość że mnie
oczy bolą od twoje gęby to mi jeszcze słuch popsujesz.- mruknęłam.
- Osz ty odmieńcu.- zbulwersował się
Malik
- Zmień płytę.- zaśmiał się Max i
poszliśmy dalej do naszego pokoju. Tam wzięłam kąpiel i umyłam włosy.
Przebrałam się w lekką sukienkę w kwiatki, do tego białe conversy, włosy
związałam w luźny kok i wyszłam na spotkanie z Liam'em. Szczerze wątpiłam aby
przyszedł, ale zdziwił mnie. Był punktualny .
- Idziemy na spacer po błoniach?-
zaproponował. Zgodziłam się od razu. Naprawdę mieliśmy o czym rozmawiać. Około
siedemnastej poszliśmy na kolację i właśnie tam się rozstaliśmy. Nawet z końca
jadalni widziałam jak Malik wraz z Harry'm i Lous'em opieprzają Liam'a za spotkanie
ze mną. Nie chciałam mu robić kłopotów. Po posiłku niemalże do razu poszłam
spać. Potrzebowałam czyjejś bliskości więc wpieprzyłam się Max'owi do łóżka.